-->
Strona główna | Mapa serwisu | English version  
Ryszard Kusz
Strona domowa
Stronka jest moją wizją rzeczywistości ukrytej przed ludźmi, robiona przy małej wiedzy warsztatu webmastera
O sprawach tu poruszanych nie dowiesz się w oficjalnych mediach

”i poznacie prawdę, a prawda was wyzwoli” - [Jan 8, 32]
Tajemnice 11 września
Artykuły i linki > Artykuły nieopublikowane > Tajemnice 11 września

Tajemnice 11 września

 
Właśnie mija pięć lat od pamiętnego zamachu na WTC w Nowym Jorku. Pomimo upływu czasu wciąż jest wiele niewiadomych dotyczących tego zamachu. Co więcej, najnowsze informacje wskazują na to że rząd USA miał informacje o nadchodzącym niebezpieczeństwie.
 

Co naprawdę przydarzyło się wieżom WTC ?

Kompleks siedmiu budynków WTC został wybudowany w latach 1966 – 1977. Wiele lat przed 11 września, kierownik ds. konstrukcji wież bliźniaczych World Trade Center stwierdził w jednym z wywiadów, że "budowla została zaprojektowana tak, żeby była zdolna wytrzymać uderzenie wypełnionego po brzegi Boeinga 707. Wierzę, że budynek jest w stanie wytrzymać wiele uderzeń samolotów” - twierdził  Frank A. DeMartini. Konstrukcja wież wykorzystywała najnowocześniejsze odkrycia i osiągnięcia technologii budownictwa w tamtych latach. Stal użyta do konstrukcji była pokryta warstwą ogniochronną, która wytrzymywała temperaturę wyższą niż ta, która powstała w wyniku spalania paliwa lotniczego. Siatka konstrukcji była wielokrotnie przyrównywana do siatki przeciw komarom.

„To tak jakbyśmy taką osłonę przebili ołówkiem. Otwór pozostaje ale nie ma on wpływu na całą konstrukcję” . Jest to porównanie wielokrotnie używane przez kierownika ds. konstrukcji bliźniaczych wież. Niestety rzeczywistość okazała się inna. Pytanie tylko, czy były to błędy konstrukcyjne i budowlane czy też ingerencja czynników zewnętrznych. Po zawaleniu się budynków słychać było opinie, że sukcesem architektów było to, że zawaliły się w ten sposób. Znacznej części ludzi przypominało to jednak wyburzenia kontrolowane widoczne często w telewizji.

To, że w bliźniacze wieże uderzyły dwa samoloty nie ulega wątpliwości. Pojawiają się one dopiero wtedy, gdy zaczynamy dyskusję o ich wyglądzie i sposobie uderzenia w budynki. I tutaj nasuwają się pierwsze spostrzeżenia. Zaraz po uderzeniu w północną wierzę nowojorskie media podały że był to niezbyt mały samolot. Niedługo potem mały samolot stał się porwanym Boeningiem, no bo samolot podobny do niego widzieli wszyscy przy uderzeniu w drugą wieżę. Pomimo, że drugi samolot uszkodził tylko róg budynku nie naruszając jego głównej konstrukcji runął on jako pierwszy. Zresztą oprócz wieży nr 5 zespołu WTC zawaleniu uległy pozostałe sześć, w tym te cztery w które nic nie uderzyło. Natomiast wieża nr 7, znacznie oddalona od dwóch pierwszych zniszczeniu uległa dopiero w kilka godzin później. Pikanterii dodaje fakt, że krótko przed zamachem WTC sprzedano za 3 miliardy dolarów, a tereny na których istniał wynajęto pod dzierżawę na następne 99 lat.

 
 

Bezbronny Pentagon

 Powszechnie przyjęło się mówić, że w najbardziej strzeżony amerykański budynek wojskowy - Pentagon, uderzył samolot. Tutaj jednak po przejrzeniu dostępnych faktów czeka nas rozczarowanie. Jak bowiem jest to możliwe, by Boeing 757 o rozpiętości skrzydeł dochodzących do 50 metrów zmieścił się w zaledwie 5 metrowej dziurze? W dodatku, by nie pozostawił po sobie żadnych szczątków (łącznie z czarną skrzynką) czy śladów na trawniku okalającym budynek. Pomimo że nie zachowały się oficjalne zdjęcia i filmy z tego wypadku to jednak na tych nieoficjalnych widać wyraźnie coś podobne do rakiety. Widać też wspomnianą dziurę i niezniszczone urządzenia i dokumenty w sąsiadujących z nią pokojach.
           

Porywacze czy najemnicy?

         Samoloty które miały wstrząsnąć współczesnym światem miało porwać 19 terrorystów. Przynajmniej takie dane podały nazajutrz wszystkie światowe media. Kilkanaście dni później okazało się jednak, czego już media nie podały , że przynajmniej siedmiu ze wspomnianych wcześniej przestępców żyje sobie spokojnie w krajach arabskich. W tym miejscu nasuwa się już pytanie. Jeśli część z tych ludzi żyje to kto w takim razie porywał samoloty?
            Pozostali, rozpoznani porywacze faktycznie przebywali wcześniej na terenie USA. Szkolili się też pilotażu nie nękani przez służby specjalne w mniej lub bardziej prestiżowych szkołach lotniczych. Jeden z nich uczęszczał do Międzynarodowej Szkoły Oficerów w bazie Sił Powietrznych im. Maxwella w Montgomery, w stanie Alabama; drugi zaś do Szkoły Medycyny Lotniczej i Kosmicznej w bazie wojsk lotniczych Brooks w Teksasie. W sumie w ten sposób przynajmniej trzech szkoliło się w strzeżonych obiektach wojskowych. Większość z nich szkoliła się jednak w szkołach o niskiej reputacji. Te niedługie lekcje polegały bowiem tylko na obsługiwaniu symulatora lotów. Wątpliwości budzą w tym miejscu umiejętności arabskich pilotów. Niewątpliwie do uderzenia w wieże WTC potrzeba było dużej precyzji. O ile w przypadku wieży północnej, uderzonej na wprost takie zadanie nie było trudne o tyle w przypadku południowej ciężko uwierzyć, że marni arabscy piloci byli w stanie tak manewrować samolotem, aby ten uderzył w wieżę. Do takiego manewru potrzeba było naprawdę wyszkolonego pilota. Podobnie rzecz się ma z Pentagonem, gdzie samolotem przy niskim pułapie chmur trzeba było uderzyć w kilkupiętrowy budynek w mieście.
             Osama bin Laden, główny winowajca zamachów znany doskonale służbom USA kilka miesięcy wcześniej leczy się w amerykańskiej klinice. Zaś jego rodzina wyjeżdża z USA kilka dni po tragedii. I wszyscy są do tej poty nieuchwytni.
           
 

Pozostaną same pytania

             Pomimo, że o możliwości zamachu informowało USA  kilka państw to te jednak mając jedne z najlepszych służb wywiadowczych na świecie dopuściły do takiej tragedii. Podejrzani swobodnie poruszali się po kraju a nawet szkolili w bazach wojskowych. Przed samym wypadkiem straciły znacznie na wartości akcje firm lotniczych a osobom które się ich wyzbyły nie zadano nawet pytania dlaczego to zrobiły. Chociaż wiedziano o zaginięciu czterech samolotów to akcję podjęto dopiero po prawie godzinie, podrywając zresztą samoloty myśliwskie znacznie oddalone od miejsca pobytu samolotów pasażerskich łamiąc w ten sposób wszelkie obowiązujące procedury. W jaki sposób w WTC poza nielicznymi dokumentami, w tym należącymi do terrorystów nie ocalało prawie nic? W odniesieniu do ponad trzydziestu nazwisk pasażerów zachodzą nieprawidłowości. Zresztą o wysokie odszkodowanie pośmiertne wystąpiło tylko kilkanaście rodzin. 
            

Zamiast zakończenia

 Około południa wszystkie media wskazują już winnego – terrorystów islamskich i ich przywódcę, Osama bin Ladena. Po usłyszeniu tej informacji Amerykanie są w szoku i domagają się natychmiastowej zemsty. Nie muszą na to długo czekać bo zaraz George W. Bush ogłasza "Wojnę z terroryzmem", a kongres wprowadza w życie przygotowane już wiosną plany ataku na Afganistan. Dziwnym jest jednak to, że w dniu ataku terrorystów amerykańskie wojska były już w drodze na wojnę. Czyżby do zaatakowania Afganistanu potrzeba było już tylko pretekstu, takiego w rodzaju Pearl Harbour?
A co się stało w samej Ameryce? Jak to zwykle bywa w czasie tragedii narodowej ludzie się jednoczą. Przy okazji wzrasta malejące w tym czasie poparcie dla prezydenta. Następuje też przyzwolenie na pełną inwigilację. Godne uwagi są przenikliwe spostrzeżenia kanadyjskiego filozofa społecznego, Johna Mc Murtry'ego: "Przede wszystkim, prawnicza zasada, każąca zapytać: "kto odnosi największą korzyść z danej zbrodni?" wyraźnie wskazuje na administrację Busha. . . . Im dokładniej się przyglądamy istniejącym powiązaniom oraz daleko idącym zaniedbaniom procedur bezpieczeństwa w tak wielu miejscach, tym bardziej tropy prowadzą w stronę Białego Domu". Podsumowując można powiedzieć, że do zamachów tych doszło w momencie nader szczęśliwym dla ekipy Busha, Pentagonu, CIA, FBI, przemysłu zbrojeniowego, naftowego oraz finansowego - wszystkie te gremia odniosły z owej tragedii ogromne korzyści.


 

Mówią eksperci

 Brak możliwości odczytu z czarnej skrzynki samolotu który uległ wypadkowi jest raczej mało prawdopodobne. Dziwniejszym jest to, że przypadek taki miał miejsce od razu jednego dnia przy czterech samolotach.
Ewolucji jaką wykonał drugi samolot uderzający w wieżę nie powstydził by się długoletni pilot. Podobnie ma się z celnością w budynek Pentagonu.
 
 
Technologię "Pico cell", która umożliwia swobodną łączność telefoniczną poprzez telefon komórkowy z lecącego samolotu pasażerskiego zaczęto stosować na przełomie lat 2002-3. Wcześniej łączność taka była niemożliwa ze względu na tzw. efekt Dopplera. Poprawne działanie telefonu nie jest już niemożliwe przy prędkości ok. 400 km/godz i wysokości 1-2 km.
 
Eksperci udzielili odpowiedzi tylko pod warunkiem ich anonimowości.

wrzesień 2006

Dodaj wpis do księgi gości

Pokaż wpisy
Kontakt: ryszard.k@poczta.itl.pl