-->
Strona główna | Mapa serwisu | English version  
Ryszard Kusz
Strona domowa
Stronka jest moją wizją rzeczywistości ukrytej przed ludźmi, robiona przy małej wiedzy warsztatu webmastera
O sprawach tu poruszanych nie dowiesz się w oficjalnych mediach

”i poznacie prawdę, a prawda was wyzwoli” - [Jan 8, 32]
Pyszne paróweczki
Ekologia i zdrowie > Wspólczesne zagrożenia > Pyszne paróweczki

Tak się robi politykę, tak się robi parówki

 
Teraz już wiemy: jedno i drugie nie wygląda estetycznie
Oprawiona w gustowny celofanik może nieźle wyglądać, nawet wspaniale smakować, ale ich skład zakłady produkujące parówki trzymają w tajemnicy. Jego ujawnienie mogłoby wywołać prawdziwą burzę w żołądku.
- Ludzie nie powinni wiedzieć, jak się robi politykę i parówki - powiedział nam w środową noc polityk PiS Adam Hofman (27 l.), tuż po prezentacji żenujących targów na antenie TVN. Wtedy dowiedzieliśmy się, jak robi się politykę. Dziś odtajniamy produkcję parówek.
Wielki młyn, zwany wilk, to nic innego, jak profesjonalna maszynka do mięsa, zdolna przemielić wszystko i zamienić w zupełnie coś innego. Można do niego wrzucić odrąbaną głowę kury albo kilogram soczystej wołowiny, na końcu i tak będziemy mieli jednolitą masę. Dlaczego wiele zakładów woli nie ujawniać, co wpada do urządzenia? Ważne jest, jak to wygląda trafiając do sklepu.
Oficjalnie do maszyny powinno trafiać mięso drugiej i trzeciej kategorii, zawierające więcej tłuszczu, mączka sojowa lub ziemniaczana i przyprawy. Jednak to nie mięso jest głównym składnikiem parówki. Do wira wpada masa tłuszczu i wszelkiego rodzaju odpadki. Mogą to być kości, skóra, a nawet w najbardziej drastycznych przypadkach całe łby kurcząt. Młyn zmiele wszystko, także nogi, płuca czy nerki. Do zmielonej papki trafiają jeszcze przeróżne dodatki. Dla polepszenia smaku, wyglądu i konsystencji dodawane jest zwierzęce białko w proszku, polifosforan, karagen (śluz z glonów morskich), barwniki chemiczne, środki zapachowe.
Teraz czas na kutrowanie, czyli dalsze rozdrabnianie papki. Gotowa homogenizowana, jednolita masa trafia do maszyny, która nabija ją do osłonek, często wykonanych z niejadalnego celofanu. Pozostaje jeszcze wędzenie i stygnięcie. Przez dobę parówki tężeją i nabierają odpowiedniej konsystencji. Dobrze przyprawione, podgrzane i podane ze świeżym chlebkiem oraz ketchupem muszą smakować. Chyba, że producent przesadzi z kurzymi łbami.

Super Ekspres 29.9.06
Dodaj wpis do księgi gości

Pokaż wpisy
Kontakt: ryszard.k@poczta.itl.pl