-->
Strona główna | Mapa serwisu | English version  
Ryszard Kusz
Strona domowa
Stronka jest moją wizją rzeczywistości ukrytej przed ludźmi, robiona przy małej wiedzy warsztatu webmastera
O sprawach tu poruszanych nie dowiesz się w oficjalnych mediach

”i poznacie prawdę, a prawda was wyzwoli” - [Jan 8, 32]
Bieszczadzkie, ludowe klimaty
Artykuły i linki > Moje opublikowane artykuły > Bieszczadzkie, ludowe klimaty

Bieszczadzkie, ludowe klimaty

 
W ubiegłą niedzielę już po raz piąty w Dźwiniaczu Dolnym k/Ustrzyk Dolnych odbył się festyn którego główną atrakcją był tradycyjny wypiek chleba. Jego przebieg mogli obserwować przybyli na tę uroczystość turyści.

 Gospodarstwo agroturystyczne „U Flika” prowadzone jest przez Romana Glapiaka i jego córkę Marikę już kilka lat. By uatrakcyjnić pobyt swoim gościom pięć lat temu pan Roman wpadł na pomysł zorganizowania dodatkowo cyklicznej imprezy – święta chleba.
Dwie pierwsze edycje święta były bardzo kameralne. Uczestniczyli w nich przeważnie goście odpoczywający w gospodarstwie gospodarza oraz turyści przybyli z gospodarstw sąsiednich. Jednak już od trzech lat uroczystość ta przybrała formę ludowego festynu. Przyjeżdżają na nią bowiem nie tylko wypoczywający w okolicy wczasowicze ale też turyści z odległych nawet regionów Polski. Przy drodze prowadzącej do gospodarstwa można było dostrzec samochody ze Śląska, Pomorza i Warszawy.

- Szacuję, że w tym roku przez cały dzień trwania święta przewinęło się około tysiąca osób – powiedział pan Glapiak.

 

Nareszcie degustacja
Największym zainteresowaniem cieszył się oczywiście świeży chleb prosto z pieca. Mistrz piekarski, Józef Łabuda praktycznie nie miał chwili odpoczynku. Dwoił się i troił by wszyscy którzy tu przynajmniej raz mogli zakosztować tego tradycyjnego wypieku. Kiedy chleb zaczynał być wyjmowany z pieca zaraz ustawiała się długa kolejka chętnych do jego bezpłatnej degustacji. Posmarowany smalcem ze skwarkami, z odrobiną wiejskiej maślanki znikał natychmiast z ustawionych pod drewnianą wiatą tacek.


- W zeszłym roku zostało upieczonych 160 bochenków chleba a dzisiaj 200 – mówi zadowolony z tak znacznego wzrostu zainteresowania imprezą gospodarz. Przyznaje jednak że sam, bez pomocy z zewnątrz nie byłby w stanie zorganizować tak dużej imprezy. W organizację tego święta zaangażowanych było bowiem kilka instytucji. Niektóre z nich jak: Ustrzycki Dom Kultury, Galicyjskie Gospodarstwa Gościnne „Bieszczady” czy Towarzystwo Ubezpieczeń Wzajemnych „TUW” już od kilku lat udzielają niezbędnej pomocy. W tym roku do grona wspierających imprezę dołączył Podkarpacki Urząd Marszałkowski a patronat objął Marszałek Województwa Podkarpackiego.

 

Rodzinnie i swojsko

Na Święto Chleba do Dźwiniacza przyjechały całe rodziny. Jedna z nich, przybyła ze Śląska reprezentowała trzy pokolenia. Pani Maria, nestorka rodu patrząc na wyrabienie ciasta uprzedzała zgromadzonych o następnych czynnościach jakie będą wykonywane. – Teraz po ugnieceniu ciasta trzeba je odstawić na 30 minut do wyrośnięcia - mówiła. Jak później nadmieniła sama w młodości w podobny sposób piekła chleb. – Przyjechaliśmy tutaj specjalnie by wnuczkowie zobaczyli jak to było dawniej i popróbowali swojskiego chleba - dodała. Do jego degustacji zresztą nie trzeba ich było namawiać. Miła, rodzinna atmosfera, melodie ludowych piosenek oraz tradycyjny, polski chleb dopełniały niedzielnej sielanki.

Pod wieczór na niebie ukazał się motolotniarz który po wykonaniu kilku okrążeń gospodarstwa oraz paru podniebnych ewolucji wylądował na pobliskiej łące. Zapewne zapach wydobywający się z chlebowego pieca zachęcił go do przerwania swoich lotów i wzięcia udziału we wspólnym biesiadowaniu.

Dziennik Polski

Dodaj wpis do księgi gości

Pokaż wpisy
Kontakt: ryszard.k@poczta.itl.pl